Oprócz biegania i chodzenia o kijkach sporo jeżdżę na rowerze. Mój sezon rowerowy trwa prawie cały rok. Oczywiście w okresie zimowym w mniejszym natężeniu niż w ciepłe dni letnie, ale trwa.
W ubiegłym roku w styczniu zrobiłem sobie wypad rowerem na ponad 20 km przy temp. -12 st.C i mimo włożenia dwóch par skarpet to najbardziej zmarzły mi stopy, tak że gdy zszedłem z siodełka stanąłem jak na szczudłach. Zbliżała się wiosna, dni coraz dłuższe i cieplejsze z coraz większą przyjemnością wsiadało się na rower, aby się gdzieś bez celu przejechać. Wreszcie w marcu oficjalne otwarcie sezonu i pierwszy rajd zorganizowany przez nasze Stowarzyszenie Żyr.A.F.A. wraz z innymi zaprzyjaźnionymi miastami do Grodu na Białynie. W trakcie rajdu nastąpiło topienie marzanny a u celu wyprawy gorący posiłek.
Jeszcze w marcu były Budy Zosine i cmentarz żołnierzy poległych w 1939 r. grupy Kampinos. Następnym dużym wypadem były Nieborów oraz Arkadia. Tam nasza duża grupa złożona z Żyrardowa, Sochaczewa, Mszczonowa i Skierniewic zwiedzała piękne oba parki krajobrazowe.
Zakończenie wycieczki z ciepłym posiłkiem w „Oberży pod złotym prosiakiem”. Jednak kropką nad i był jeszcze wyskok do Bednar do znajomego browaru. W pamięci też utkwiła mi wycieczka z Tandem Mszczonów do Międzyborowa, gdzie jeździliśmy po wydmach na trasie pamięci historycznej tych miejsc. Tam mało nie spadłem z roweru, gdyż wygięła mi się rurka pod siodełkiem i wróciłem wcześniej do domu. Reszta pojechała pod Jaktorów do smażalni ryb. Z resztą już tam byliśmy wcześniej z innej wycieczki spod Term Mszczonów.
Na rybce byłem później dwa razy na wycieczce indywidualnej z żoną. Wspomniałem, że wróciłem z Międzyborowa wcześniej, wtedy całą grupę dorwała ulewa jadących z rybki, tak że syn gdy przyjechał do domu to mu aż chlupało w butach.
W drugiej połowie czerwca kilka razy odwiedziłem Radziejowice w związku z przygotowaniem oraz organizacją Biegu Chełmońskiego. Rowerem jeździłem też na swoje zawody. W okresie letnim było przez Stowarzyszenie Żyr.A.F.A. oraz Tandem Mszczonów organizowanych wiele rajdów, wycieczek do różnych miejscowości o długości ponad 100 km. Dla mnie to trochę za długie, gdyż też biegałem. Dlatego jeździłem solo w granicach 20-40 km, co w sumie w miesiącu często przekraczałem dystans 200 km, odwiedzając przy tym okoliczne miejscowości.
Koniec sezonu rowerowego oficjalnie zakończył się hucznie w Nieborowie. W ponad 30 osób spotkaliśmy się 16.10 w lokalu o nazwie „Posterunek 77” z rekwizytami po milicji PRL oraz odwiedziliśmy na koniec jeszcze Bednary.
Choć to był już koniec to ja do końca roku starałem się jeszcze trochę pojeździć. W całym ubiegłym roku przejechałem ponad 1700 km oraz 1500 km na trasach biegowych sprawia, że jestem z siebie zadowolony. Chciałbym to kontynuować, a co będzie czas pokaże.
P.S.
Piątek po pracy wieczorem o 19-tej godzinie 45 minut biegania. Sobota w południe na rowerze 21 km. Niedziela. Miało być o kijkach przed południem, ale nieprzewidziane sprawy rodzinne sprawiły, że był po południu marsz 1 godz. ponad 6 km.
Wszystkiego po trochu, ale jest.
Waldek
Najnowsze komentarze