Październik, kolejny miesiąc jesieni. Miesiąc, który w przeciwieństwie do września wyjątkowo ciepłego i słonecznego był bardzo kapryśny. Chłodny i deszczowy a mimo tego po podliczeniu swych przebiegniętych kilometrów wprawił mnie w lekkie osłupienie.
Okazało się, że było to 155 km, najwięcej ze wszystkich miesięcy w tym roku. Co ciekawe nie startowałem już w żadnych oficjalnych zawodach, a tylko solo w większości w pobliskim lesie. Zrezygnowałem z oficjalnych startów i skoncentrowałem się na aktywności fizycznej dla utrzymania formy i zdrowia.
W październiku natomiast przejechałem najmniej na rowerze, gdyż około 120 km. W tym czasie byliśmy na zakończeniu sezonu rowerowego w Nieborowie i Bednarach. Roweru nie odstawiam, myślę że przyjdzie i na niego jeszcze czas.
Ostatniego października z synem zakończyliśmy miesiąc mocnym akcentem. Ja przebiegłem 14 km, a on na rowerze 75 km. Listopad na pewno już nie będzie taki dobry.
Waldek
Najnowsze komentarze