W minioną niedzielę uczestniczyłem już po raz drugi w imprezie biegowej zwanej Podkowiańską Dychą. Dwa lata temu brałem udział w niej jako biegacz zaliczając dychę w czasie, w którym w tym roku w swojej kategorii stanąłbym na pudle.
Tym razem, jako że czasy się zmieniają i my się zmieniamy, wystartowałem jako chodziarz w nordic-walking. Trasa szybka, trochę asfaltu, trochę szutru. Na około 50 zawodników uplasowałem się na 14 miejscu, a w swojej kategorii na 2. Był medal, catering. W Podkowie Leśnej nie byłem sam, gdyż z naszego Stowarzyszenia Żyr.A.F.A. był też nasz prezes Jacek, który biegł dychę.
Dzień ten był dość dla mnie aktywny, gdyż do Podkowy dotarłem rowerem, bijąc tym swój i tak wyśrubowany wynik ok. 200 km z poprzedniego miesiąca na prawie 250 km w maju.
Dwa dni wcześniej na kilkunastokilometrowym treningu biegowym w lesie w nieoczekiwanym miejscu spotkaliśmy się z Jarkiem z Sochaczewa oraz Eweliną ze Skierniewic, którzy jechali na wycieczkę rowerową do Warszawy.
Pozdrawiam, Waldek.
Najnowsze komentarze