Bieganie jest nie tylko dla młodych. Biegać można zacząć w każdym wieku. Nawet mając 58 lat. Tak właśnie zaczął mój tata i teraz po dwóch miesiącach biegania udało mu się po raz pierwszy przebiec 10 kilometrów. I to jeszcze jak!! Zrobił to w niecałą godzinę!
– Gratuluje Tato przebiegnięcia pierwszych 10 kilometrów. I to jeszcze w godzinę. Jak się z tym czujesz?
– Czuję się bardzo dobrze. Mam satysfakcję z tego, że w tym wieku można jeszcze osiągać dobre wyniki i że można biegać. Nie myślałem, że w tak krótkim czasie, niecałych dwóch miesięcy, mogę pokonać 10 kilometrów. Tydzień wcześniej w sobotę przebiegłem 8,5 km. A na tą sobotę postawiłem sobie zadanie zrobić 10 kilometrów.
– Zacząłeś biegać 2 miesiące temu. Kiedy to dokładnie było i jak się zaczęło?
– Zacząłem biegać na początku września. Przeczytałem w piśmie do biegania jak zacząć biegać. Zaciekawiło mnie to. Ćwiczę od dawna, ale bieganie to jest jednak coś innego niż ćwiczenia. Bałem się wyjść po raz pierwszy, bo nawet kilometra w życiu nie przebiegłem. Ale wyszedłem z młodszym synem. Biegłem pierwszy raz i przebiegliśmy 4,5 kilometra w 33 minuty.
Na drugi dzień nogi bolały, ale była satysfakcja, że się udało. Za 4 dni przeszło. Poszedłem drugi raz. Przebiegłem 5,5 kilometra w 36 minut i tak pomału, pomału człowiek się wciągał. Biegam 2-3 razy w tygodniu. Dłuższe dystanse zawsze w sobotę. Wtedy jest czas. W tygodniu pracuję do 18, więc tylko wieczorem mam czas.
– Pochwal się bieżnią…
– A no tak… bieżnia. Pogoda była niedobra, więc wpadłem na pomysł kupienia bieżni. Bieżnia nauczyła mnie rytmu. Można powiedzieć, że zacząłem wolniej biegać na bieżni, ale robiłem to systematycznie. Wcześniej jak biegałem na dystansach bądź w ogóle na dworze to musiałem przerywać biegi i odpoczywać w marszu. Jak zacząłem biegać na bieżni nauczyłem się biegać non stop bez przerywania i później jak wyszedłem biegać na dwór to przebiegłem 8,5 kilometra tylko raz odpoczywając. Wytrzymałem całą resztę bez odpoczywania. Na tym to polega, aby przebiec cały dystans bez odpoczynku.
– I teraz tych przerw jest pewnie coraz mniej?
– Teraz już biegnąc na 10 kilometrów dwa razy przyhamowałem, aby się napić, bo ciężko się napić biegnąc. Można się zakrztusić. Miałem bidon ze sobą więc, aby się napić musiałem przyhamować. A tak to właściwie biegłem swoim rytmem, koło 6 minut na kilometr, więc 10 kilometrów wychodzi w niecałą godzinę. Myślę, że nie jest źle.
– Przebiegłeś dychę i co dalej?
– Będę się starał biec i dłużej i szybciej, ale to będzie też zależało od czasu i pogody. Jakieś zadanie w tej chwili pękło. Pękło te 10 kilometrów, bo to było takie marzenie. Teraz mogę próbować biec szybciej czy kiedyś może wydłużyć dystans i zrobić 12, 15 kilometrów. Znam po prostu organizm i wiem, kiedy można sobie pozwolić na dłużej. Tak mam ścieżki do biegania ułożone, że mogę w każdej chwili sobie dystans przedłużyć. Powiedzmy pobiegnę jedną pętlę więcej i wiem, że mam 2 kilometry więcej.
– Gdzie biegasz?
– Najciekawiej było jak biegłem wieczorem przy świetle lamp. Ruchu mało, samochodów mało. Moje ścieżki to właściwie ulice, bo to ulice blisko lasu a tam chodników często nie ma. Poza tym nie lubię biegać po chodniku, bo krawężniki mi przeszkadzają. Po asfalcie się lepiej biega. Ale biegam też przez las… To zależy. W dzień przez las. Jak jest ciemno to tam gdzie jest oświetlone.
– Było gdzie, to teraz powiedz, w czym biegasz?
– Pierwszy raz biegałem w zwykłych butach do chodzenia, koszulce, bluzce ale teraz jestem lepiej przygotowany do biegów. Strój mam bardziej profesionalny. Mam buty Nike’i do biegania, koszulki techniczne, spodnie, skarpety Nessi…
– Czyli inwestujesz…
– No inwestuję, bo chociażby w bieżnię sporo zainwestowałem, ale zawsze powtarzam, że i tak najmniej kosztuje inwestowanie w siebie niż później w leki, lekarzy i szpitale. Na razie choroby przez aktywny tryb życia mnie się nie imają!
– A właśnie. Od ponad 20 lat ćwiczysz. Jedno na drugie jakoś wpływa?
– Raczej nie. Kiedy nie biegam wtedy ćwiczę. Tutaj wzmacniam organizm tak ogólnie a tam biegam.
– Czyli ćwicząc miałeś już takie wstępne przygotowanie…
– No na pewno skoro ćwiczę to organizm jest lepiej przygotowany niż kogoś, kto by wstał prosto zza biurka. Inny jest organizm kogoś, kto uprawia jakiś sport, niż tego co nic nie robił.
– To jeszcze może na koniec coś o planach. Może jakieś zawody?
– Plany… Na razie idzie zima, więc chciałbym solidnie ją przepracować. A na wiosnę można by spróbować. To byłaby satysfakcja pobiec w zawodach, na przykład z synami w sztafecie maratońskiej, czy nawet na dychę, a może i przyjdzie czas, że i półmaraton zaliczę. Po to są wyzwania żeby je realizować. Żeby była satysfakcja z tego, co się robi, bo to podnosi na duchu i człowiek przez to chce ćwiczyć i biegać.
Nie wiem czy ktoś starszy w Żyrardowie biega, bo nie widziałem. Nawet sąsiedzi są zdziwieni, że biegam. Patrzą i zazdroszczą. Najgorsze, w tym wszystkim to wyjść z tego domu. To jest najważniejsze. Żeby po prostu wyjść. Jak się wyjdzie to się będzie biegać. Czy wolniej czy szybciej. Czy więcej czy mniej. Jak się nie wyjdzie to się nigdy nie będzie biegać. Czy się będzie miało 20 lat czy 60. Trzeba wyjść, założyć buty i spróbować swoich sił! Dlatego zachęcam każdego niezależnie od wieku!
Najnowsze komentarze