Decyzję o uczestnictwie w biegu podjąłem dosyć późno, bo po warszawskim Biegu Serca dlatego mój numer startowy (9458) był dosyć wysoki. Później nieraz miałem wątpliwości o słuszności mej decyzji, czy podołam, wytrzymam taki wysiłek, gdyż najdłuższe moje biegi to były 2 półmaratony oraz ze trzy razy ok. 20 km.

Zdawałem sobie sprawę, że jest to też jedyna okazja na koniec sezonu biegowego. W przyszłym roku nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. Po przybyciu na Stadion Narodowy wraz z synem Pawłem, który też biegł, a który był moim przewodnikiem udzielając wielu rad i wskazówek, stanęliśmy z kilkoma tysiącami biegaczy na linii startu. Tremy nie było, po prostu potraktowałem bieg normalnie, aby rozłożyć siły równo i dobiec do celu.

SAM_4315a

SAM_4303a

Startowałem z grupy która planowała dobiec na metę powyżej 4 godzin. Pogoda do biegania była komfortowa. Starałem się biec równo, ale bez fajerwerków co też mi się udało, gdyż każde 5 km pokonywałem w równych odstępach czasu, około 30 minut, co na mecie przełożyło się na czas 4:08:27.

Często wśród biegaczy mówi się o tzw. ścianie po 30 km, ja nic takiego nie miałem, dopiero przy stadionie na ostatnim kilometrze czułem, że nogi robią się sztywne i kilkanaście metrów przeszedłem marszem, ale widok Stadionu Narodowego dodawał otuchy, aby do mety dobiec. Wbieganie do wnętrza stadionu to dla każdego zawodnika ogromne wrażenie. Smak zwycięstwa niweluje zmęczenie, trud walki na trasie.

Ukończenie maratonu dla mnie to ogromna satysfakcja, że pomimo upływających lat mogłem tego dokonać i po roku od rozpoczęcia tej przygody, przebiec ten królewski dystans i zostać maratończykiem. Chciałbym wszystkim podziękować za wsparcie oraz za gratulacje po biegu.

Dziękuję, Waldek.

36 MW_2M

SAM_4336a

2 komentarze

  1. Brawo, ogromne gratulacje!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *