Minął kwiecień, a jak to w przysłowiu kwiecień plecień to przeplata trochę zimowy, trochę lata. W tym roku więcej było chłodnych i mokrych dni niż ciepłych i słonecznych. Przy takiej zmiennej pogodzie miesiąc minął mi raczej udanie.
Nie było w nim jakiś spektakularnych wyskoków, ale żmudna i systematyczna sportowa praca. Małymi krokami, ale wszechstronnie starałem się jak każdy inny miesiąc być w formie, podtrzymywać swą pasję utrzymywania aktywności fizycznej. Dystanse biegowe nie za wielkie, ale w sumie wyszło około 90 km, prócz tego nordic-walking i marsze około 30 km. Był też czas na jazdę na rowerze około 190 km.
Myślę w tym stylu dalej kontynuować swe sportowe zainteresowania i mimo upływających lat w tym roku rozpocząć swój czwarty sezon startowy. Koniec kwietnia oraz początek maja to 5-dniowy okres weekendowo-świąteczny. Wolny ten okres starałem się wypełnić na swój sposób wplatając go w codzienny tryb życia.
- 29.IV sobota – przebiegłem ponad 9 km,
- 30.IV niedziela – rowerem około 25 km,
- 1.V poniedziałek – przebiegłem 12 km, w tym po raz pierwszy od biegu leśnika we wrześniu łamiąc 10 km poniżej 1 godziny,
- 2.V wtorek – marsz na dwie tury 10 km,
- 3.V środa – przebiegłem swój najdłuższy dystans w tym roku 14 km, poprawiając o ponad 1 min. czas na 10 km z przed 2 dni.
Pozdrawiam rowerowych długodystansowców.
Waldek
Najnowsze komentarze