Długi listopadowy weekend. W czwartek pierwszego zaduma nad grobami bliskich. W piątek piękny dzień polskiej złotej jesieni. Zdecydowałem się na pokonanie kolejnego już 5 w tym roku półmaratonu o kijkach z elementami biegowymi w czasie 2:50 h.

Pogoda taka że jeszcze nigdy w listopadzie nie wychodziłem na trasę w krótkich spodenkach i koszulce. Gdy biegałem w ciągu roku zaliczałem 2 półmaratony i 1 maraton. Teraz w tym roku marszobiegiem lub o kijkach mam już 5 półmaratonów i 3 maratony. Sprawia mi to ogromną frajdę i nie powoduje zniechęcenia do uprawiania tego rodzaju sportu.

Sobota pod psem, padało prawie cały czas i po domowych zajęciach wskoczyłem na stacjonarny rower, ukręciłem 35 km w tempie 22 km/h w czasie 1:38 h – niezły wycisk.

Niedziela – dzień pochmurny. U nas dogrywka na urząd prezydenta miasta między chopem a babą. Nie pojechałem na zakończenie sezonu rowerowego do Nieborowa, lecz odwiedziłem groby na cmentarzu i przy okazji pokonałem marszem ponad 12 km w tempie 10 min./km. Wracając już do domu przez park spotkałem na spacerze Stefana z koleżanką czyli dwa żyrardowskie wielbłądy.

PS. Październik – 80 km na trasach, o kijkach 70 km marszem, a rowerem 140 km.

Waldek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *