Nadeszła jesień. Pora chłodna, ale na dworze, szczególnie w parku, lesie przyciągająca wielu spacerowiczów, rowerzystów jak również biegaczy do aktywnego spędzania czasu.
Ubiegły weekend był słaby: zimy, deszczowy, ale ten zapowiadał się raczej ładnie, więc postanowiłem przebiec się z aparatem i w swoim sobotnim 15 km biegu pokazać ścieżki leśne, po których często biegam (zresztą nie tylko ja), ich urok i czar. Mieszkam niedaleko lasu, gdyż już po kilometrze jestem w nim.
Rozdroże leśne zwane też „pod krzyżem” na Żyrardów, Suchą Żyrardowską, Sokule i dalej na Wiskitki na węzeł.
Miejsce przy kapliczce na Sokulu ponad 6 km od domu licząc drogę przez las, które ja nazywam miejscem w którym się wszystko zaczęło, czyli mój pierwszy bieg dla zgrywu pod zdjęcie z synem, kiedy jeszcze nawet przez myśl nie przeszło wtedy że za 2 miesiące rozpocznę życiową przygodę, czyli bieganie.
Powrót do domu, a w niedziele w południe przejechałem się około 1,5h na rowerze pokonując trochę inną dalszą trasę.
Weekend fajny, tylko trwa krótko.
Waldek
Najnowsze komentarze