W sobotę wokół zalewu Zadębie w Skierniewicach odbył się IV Półmaraton na którym wystąpiłem po raz drugi. Występ ten był pod dużym znakiem zapytania, gdyż dzień wcześniej bardzo źle się czułem i do końca nie byłem pewny czy w nim pobiegnę.
Rano siłą woli sportowca postanowiłem wystartować i pojechałem na bieg, choć moi niektórzy znajomi zrezygnowali z niego. Pogoda jak na bieganie była dobra, chociaż słońca nie było w ogóle. Po mojej wcześniejszej niedyspozycji postanowiłem pobiec go spokojnie i tak go zacząłem i większość pobiegłem. Przez dwa okrążenia zalewu biegłem za pewną parą. Ich prędkość tak bardzo mi pasowała, że w tym tempie mógłbym pobiec i maraton nie czując zmęczenia w granicach: drugie 26:29 min. a trzecie 26:42 min.
Jednak, gdy miało się zacząć okrążenie czwarte – ostatnie poczułem, że teraz nie muszę biec asekuracyjnie i po prostu zostawiłem ich i zacząłem biec swoim tempem, jakim biegam normalnie co przeniosło się i na czas tego okrążenia 24:05 min. To dało mi ogólny wynik 1:58:51 oraz 5 miejsce w mojej kategorii.
Jest to wynik trochę gorszy niż rok temu, ale i tak jestem bardzo zadowolony moim występem. Chciałbym jeszcze powiedzieć trochę o pakietach. Chociaż półmaraton w Skierniewicach jest trochę na uboczu tych dużych miast, ale mało który pakiet jest tak dość obfity jak tutaj. Znajdowały się w nim kilka napoi energetycznych, piwo, wafle, zamiast koszulki, które są wszędzie ręcznik z napisem, pudełko truskawek oraz trzeba szczerze powiedzieć bardzo ładny medal. A po biegu gorąca zupa pomidorowa.
Był to w moim życiu już trzeci półmaraton i nie trzeba świetnie biegać długich dystansów, aby sprawiały przyjemność. Biegam bo lubię i to daje mi satysfakcję że jeszcze stać mnie na taki wyczyn.
Waldek.
Najnowsze komentarze