Do tej pory w Skierniewicach biegałem wokół zalewu półmaratony. Tym razem pierwszy raz pobiegłem w biegu leśnika na dystansie 10 km. Trasa przebiegała od startu do mety po drogach leśnych. Chociaż dużo biegam po lesie, ta trasa była wyjątkowo trudna.
Pagórki, korzenie no i bardzo dużo piachu, gdzie nie było nawet postawić nogi, żeby nie uciekała na boki. Mimo tak uciążliwych warunków udało mi się uzyskać czas 52:37 min. Bieg ten jest robiony bardzo w naturalnych warunkach, wręcz spartańskich, gdzie nie ma miejsca na to by się przebrać, czy zostawić depozyt. Masz samochód, masz gdzie zostawić rzeczy, nie masz to problem.
Ja przyjechałem pociągiem z Żyrardowa, przez co zdarzyło mi się coś co jeszcze nie miałem. Pobiegłem bez chipa. Po pobraniu pakietu wrzuciłem go do torby i zanim się przebrałem między samochodami minęło trochę czasu. Ostatnio zawsze chip był przy numerze, a nie na sznurówkach, więc przypiąłem numer, wszystko. Dzięki uprzejmości, nawet ich nie znam, moją torbę zostawiłem w samochodzie innych uczestników. Zorientowałem się, że nie mam go na mecie, gdy trzeba było je zwracać a ja sobie przypomniałem, że leży sobie spokojnie w torbie w samochodzie.
Dobrze, że posiadam Garmina, miałem złapany czas poszedłem do Pani z InesSport, z którą również pracowaliśmy przy Biegu Chełmońskiego po sprawdzeniu że biegłem spisała mój czas. Nic by się nie zmieniło tylko by nie było mnie na liście.
Na biegu spotkałem kilka znajomych osób z Żyrardowa, a także z Cycle Skierniewice, szczególnie pozdrawiam Ewelinę i Anię, które często są na moim blogu.
Pozdrawiam też zwyciężczynię biegu na 10 km Dominikę, która jest z Żyrardowa i namówiła swojego tatę do uczestnictwa.
Najstarszym był Pan, który był z 46 rocznika, ja byłem drugi w kolejce.
Na koniec smaczna i gorąca zupa, medal oraz pamiątkowy scyzoryk do zbierania grzybów.
Waldek
Najnowsze komentarze