Miałem w tym czasie napisać o moich dokonaniach majowych, gdyż sporo się działo w tym czasie, ale nastąpił bardzo szybki zwrot w mych planach. W Boże Ciało syn Paweł (ten co biega) zaproponował bratu Michałowi by pojechać rowerami do Radziejowic i zrobić rekonesans trasy biegu Chełmońskiego, który ma się odbyć 21 czerwca.
Postanowiłem dołączyć do nich i przebiec ten dystans. Jako członek Żyrafy będę w tym dniu w Radziejowicach pomagał przy organizacji, ale w biegu nie będę uczestniczyć. Miałbym tę satysfakcję przebiegnięcia całej pętli. Do Radziejowic we trójkę pojechaliśmy rowerami 11 km. Tam po kilku minutach odpoczynku ja z Pawłem ruszyliśmy na trasę. Michał jechał rowerem jako pilot, gdyż trasę bardzo dobrze zna. Paweł biegł z tyłu i robił zdjęcia.
Dla mnie bieg ten miał być rekreacyjny aby poznać trasę, gdyż byłem tam w ubiegłym roku, ale nie biegałem na niej. Tak jak zszedłem z roweru tak i pobiegłem. Z początku spokojnie, ale też ciężko mi szło. Gdy w biegłem do lasu organizm zaczął coraz bardziej wydajniej pracować a w mózgu odezwał się duch wojownika: nie po to tu przyjechałem, żeby tę trasę przespacerować, ale przebiec 5 km lasu, ciężki teren, piach, korzenie – trzeba uważać. Później długi podbieg i 2 km do mety. Trasa nie na zrobienie życiówki, ale na mecie frajda, że pokonałem ją.
Przebiegłem ją w czasie 54:26 min. samodzielnie bez rywalizacji i uważam, że jest to na te warunki bardzo dobry wynik, tym bardziej, że 4 dni wcześniej w Pruszkowie zrobiłem życiówkę na 10 km 51:36 po płaskim. Był to udany rekonesans, Paweł narobił sporo zdjęć trasy, a po krótkim odpoczynku z powrotem 11 km rowerami do domu. Życzę wszystkim uczestnikom Biegu Chełmońskiego dotarcia do mety i zdobycia laurów zwycięzcy i tak jak ja, zadowolenia z pokonania własnych słabości.
Waldek
Czekamy na Was.
Najnowsze komentarze