Pokonałem 3 maratony Warszawskie, ale nigdy nie startowałem w półmaratonie. To był mój pierwszy warszawski, a w tym roku drugi bo w styczniu miałem zimowy w lesie na śniegu.
W piątek odebrałem pakiet w biurze zawodów na Torwarze oraz przy okazji spotkałem się z synem Pawłem, który był przy swoim stoisku Sklepu Biegacza.
Niedziela, zmiana czasu i ranna pobudka, przygotowanie się i wyjazd pociągiem do Warszawy pod stadion Polonii, gdzie był start i miasteczko biegowe.
Start elity o 10 g. ja zanim doszedłem do linii startu upłynęło z 15 minut. Pierwsze około 5 km biegłem wraz z dużą kolumną spartan, którzy fajnie się prezentują w swych czerwonych strojach, później sam kolejne kilometry. Most Gdański, koło ZOO, most linowy, przedostatni kilometr w tunelu koło Syrenki i meta.
Czas 2:32:41 h. ale nie czas jest ważny tylko cel i możliwość pokonania własnych słabości, przesuwanie granic, że w coraz starszym wieku jeszcze mogę coś dokonać. I to mnie cieszy i satysfakcjonuje.
Pogoda dopisała, frekwencja również no i medale ładne.
PS.
Tylko termin rowerowego powitania wiosny pokrył się z moim startem i nie byłem przy topieniu marzanny, a fajna była.
Waldek
Najnowsze komentarze